Warszawa, 28.09.2010 r.
Szanowny Panie Premierze,
W imieniu własnym, a także licznych kolegów, pragniemy sprostować nieprawdziwe fakty, które podał Pan wczoraj w programie „Tomasz Lis na żywo”. Najwyraźniej został Pan wprowadzony w błąd w sprawie zarobków polskich dziennikarzy mówiąc, że wielokrotnie przekraczają one zarobki nauczyciela. Dane te dotyczą bardzo wąskiego grona ludzi mediów. Z reguły styka się Pan z wąską dziennikarską „elitą zarobkową” i może stąd błędne mniemanie dotyczące zarobków w branży.
Realne zarobki przeciętnego dzisiejszego dziennikarza to w Warszawie 2 - 5 tys. złotych, a dziennikarzy lokalnych nawet poniżej 1,5 tys. złotych. Przy czym warto zwrócić uwagę, iż są to w większości „umowy o dzieło”. Zarazem media, szczególnie drukowane, były branżą najostrzej potraktowaną przez kryzys ekonomiczny, z którym ostatnio mieliśmy do czynienia na świecie i w Polsce. Realnym problemem polskiego dziennikarstwa jest dziś bezrobocie, a krytykowane przez Pana Premiera „umowy o dzieło” w obecnej formie są dla wielu ludzi mediów jedyną formą zarobkowania. Także dorobienia do niskich pensji licznych nauczycieli, którzy dodatkowo parają się dziennikarstwem.
Zmiana, którą Pan wczoraj zapowiadał - likwidacji odpisu 50 procentowego kosztu uzyskania przychodu - uderza przede wszystkim właśnie w tych najmniej zarabiających dziennikarzy.
Pragniemy zwrócić Pana uwagę na fakt, że praca w formie „umowy o dzieło” wiąże się z brakiem okresu wymówienia, publicznego ubezpieczenia zdrowotnego, składki emerytalnej, czy pakietów socjalnych, powszechnych w korporacjach, a także administracji publicznej. „Koszt uzyskania” to dla przeciętnego polskiego dziennikarza koszty dojazdów, spotkań z informatorami, materiałów, sprzętu i tak dalej. Zdajemy sobie sprawę, że z perspektywy zarobków premiera te koszta wydają się niewysokie, ale z perspektywy osoby zarabiającej 2 tysiące złotych brutto owszem. W dodatku jest to zawód obciążony czasem wysokim ryzykiem i odpowiedzialnością cywilną.
Dlatego gorąco zachęcamy do tego, by zajął się Pan raczej kwestią nieprzestrzegania w niektórych redakcjach praw pracowniczych, coraz bardziej niesprzyjającego wolności słowa orzecznictwa sądów w sprawach przeciwko dziennikarzom, czy nadgorliwych działań prokuratur i służb specjalnych wymierzonych w dziennikarzy. Odbyłoby się to ze zdecydowaną korzyścią dla standardów demokratycznych, o które troskę Pan deklaruje.
Z poważaniem
Krystyna Mokrosińska,
Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Wiktor Świetlik,
Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP