Poniżej zamieszczamy relację z wczorajszej rozprawy w procesie Wojciecha Sumlińskiego, autorstwa Krzysztofa Karnkowskiego, który obserwował ją z naszego ramienia.
Krzysztof Karnkowski
Rozprawa Wojciecha Sumlińskiego, 11 12 2013
11 grudnia w sądzie dla Warszawy-Woli, odbyła się kolejna rozprawa w procesie przeciwko dziennikarzowi Wojciechowi Sumlińskiemu, raz byłemu funkcjonariuszowi kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandrowi L., oskarżonym z art.230 par.1 kodeksu karnego o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję kierowaną przez Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
Rozprawie przewodniczył SSR Stanisław Zdun, oskarżonego Aleksandra L. reprezentowała aplikant adwokacki Sandra Orzechowska, zaś Wojciecha Sumlińskiego mecenas Waldemar Puławski. Prokuraturę reprezentował prokurator Robert Majewski. Rozprawa planowo miała zacząć się o godzinie 10, tak się też stało, jednak sąd ogłosił od razu przerwę z powodu nieobecności jednego ze świadków, dziennikarza Wojciecha Wybranowskiego. Po krótkiej przerwie rozpoczęto przesłuchanie drugiego świadka, ks. Andrzeja Jaczewskiego. Ksiądz Jaczewski złożył wniosek o zwolnienie z przesłuchania na podstawie przepisów o tajemnicy spowiedzi. Poinformował sąd, że nie posiada żadnej wiedzy, poza wiedzą objętą tajemnicą, następnie złożył oświadczenie. Przedstawił się w nim jako przyjaciel redaktora Sumlińskiego i jego rodziny i stwierdził, że przeżywa on wielki dramat. W dalszych słowach przywołał w zasługi i zaangażowanie Wojciecha Sumlińskiego w wyjaśnienie okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, następnie zwrócił się do oskarżonego dziennikarza z apelem, by zakończył zajmowanie się sprawą, w której zrobił już tak dużo i ratował swoją rodzinę.
W związku ze słowami księdza Sumliński stwierdził, że nie uważa za konieczne jego przesłuchanie, na co obie strony wyraziły zgodę. Następnie sąd ogłosił kolejną przerwę z powodu przedłużającego się spóźnienia Wybranowskiego. Dziennikarz ostatecznie nie stawił się, przed 12 natomiast przybył na miejsce kolejny świadek, minister Paweł Graś.
W czasach, w których miało dojść do rzekomej płatnej protekcji, Paweł Graś pełnił funkcję przewodniczącego sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Wówczas to został poinformowany przez ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego o propozycji sprzedaży tajnego aneksu do raportu z likdwidacji WSI, jaką złożyć miał nieżyjący już pułkownik Leszek Tobiasz. Wokół tego koncentrowało się ponad dwugodzinne przesłuchanie Pawła Grasia. Graś od razu zaznaczył, że nie pamięta już większości wydarzeń sprzed kilku lat, w związku z czym odsyła do swoich poprzednich zeznań. Te zostały odczytane – najpierw w całości, później, w obszernych fragmentach, podczas zadawania pytań. Po odczytaniu całości, polityk potwierdził treść zeznań.
Serię pytań do świadka rozpoczął prokurator, chcący dowiedzieć się, ile odbyło się spotkań z udziałem Grasia i Leszka Tobiasza. Paweł Graś przypomniał sobie jedno takie spotkanie, które odbyło się w obecności Bronisława Komorowskiego. Stwierdził też, że nie chciał oglądać tajnych materiałów, będących rzekomo w posiadaniu Tobiasza. W dalszej wypowiedzi ówczesny szef komisji wspomina, że Bronisław Komorowski wrócił do sprawy po wyborach. Wówczas Graś zasugerował, by sprawę przekazać ABW, po czym przestał się nią interesować, co podkreślił wielokrotnie w trakcie przesłuchania. Kampania wyborcza spowodowała też, że w natłoku wydarzeń, Grasiowi umknąć miały szczegóły zdarzeń, o które pytał obrońca. Świadek nie potrafił odpowiedzieć na pytania obrony, gdzie odbyło się spotkanie z udziałem Tobiasza i Komorowskiego i jakie działania zdecydował się podjąć po spotkaniu. Wie jednak, że uznał wówczas, że nie jest to sprawa, leżąca w gestii kierowanej przez niego komisji.
W dalszej części przesłuchania pojawiły się również pytania o zasady pracy samej komisji: Czy jej szef posiada możliwości i wiedzę pozwalającą na kontrolę bieżących działań operacyjnych służb; czy ma prawo do informacji o bieżących działaniach; wreszcie, czy indywidualny członek komisji może sam starać się o materiały służb. Na wszystkie pytania padła negatywna odpowiedź.
Po pytaniach oskarżyciela i obrońcy, przyszła pora na długą rundę Sumlińskiego. Oskarżony dziennikarz próbował ustalić, kiedy dokładnie doszło do spotkania parlamentarzystów z Leszkiem Tobiaszem. Graś nie mógł przypomnieć sobie daty, nie chciał też odpowiedzieć na pytanie, czy to spotkanie można uznać za sytuację wyjątkową. Każda sytuacja jest indywidualna” – stwierdził. Dopytany przez sędziego stwierdził, że nie przypomina sobie innego przypadku, by informował o odbytym spotkaniu szefa ABW.
Kolejnym poruszonym wątkiem był brak nazwiska Sumlińskiego w rozmowach, które toczyły się podczas spotkania. W odczytanych fragmentach zeznań padają słowa, że nazwisko dziennikarza nie zostało wymienione podczas rozmowy z Tobiaszem. Graś nie mógł przypomnieć sobie przywołanej również nieautoryzowanej rozmowy z Wojciechem Wybranowskim, podczas której stwierdzić miał, że „być może Sumlińskiego” ktoś wrabia.
Świadek nie mógł przypomnieć sobie, czy po spotkaniu sporządził jakąkolwiek notatkę, twierdzi też, że nigdy później nie wracał już do tego tematu w rozmowach służbowych i prywatnych, ufając, że sprawa znalazła się już w odpowiednich rękach. Stwierdził też, że nie wszystko pamięta, a pamięć własna miesza mu się z tym, co zna z przekazów medialnych. Graś nie chciał określić charakteru spotkania, dopytany przez sędziego stwierdził, że zaproszony został zapewne jako szef komisji do spraw służb specjalnych, zaproszenie miało jednak raczej nieformalny charakter. Nie pamięta, jakie wrażenie wywarł na nim pułkownik Tobiasz.
Pod koniec przesłuchania Pawła Grasia, Sumliński zwrócił uwagę na fakt, że podczas poprzednich rozpraw prokurator mocno ironicznie komentował powoływanie się na niepamięć przez jednego ze świadków, Leszka Pietrzaka, tymczasem dziś słowa „Nie pamiętam” padły 80 razy w ciągu pierwszych 90 minut przesłuchania.
Pod koniec rozprawy Sumliński poinformował, że wiadomo mu o tym, że współoskarżony L. udał się do spowiedzi do księdza Jaczewskiego, by tym samym potencjalne kwestie, które mogłyby pojawić się w zeznaniach objęła tajemnica spowiedzi. Jak twierdzi dziennikarz, jest to częsta praktyka funkcjonariuszy służb specjalnych utrzymujących kontakty z ludźmi kościoła.
Sumliński złożył wniosek o przesłuchanie jako świadka abp. Juliusza Paetza, jako osoby, która zetknęła się z działaniami operacyjnymi Leszka Tobiasza. Reprezentująca płk. L. Sandra Orzechowska wystąpiła natomiast o zażądanie przedstawienia usprawiedliwienia nieobecności przez Wybranowskiego.
Kolejne terminy rozpraw wyznaczone zostały na 19 grudnia, 8 i 22 stycznia oraz 2 lutego.
Relacja także na: http://ander.salon24.pl/554089,wojciech-sumlinski-rozprawa-z-dn-11-12-2013-r
CMWP SDP minitoruje proces na prośbę dziennikarza.