Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wczoraj wyrok w procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych, jaki europoseł Zbigniew Ziobro wytoczył Andrzejowi Stankiewiczowi, Wojciechowi Maziarskiemu (ówczesny redaktor naczelny "Newsweeka") oraz wydawcy pisma - Ringier Axel Springer Polska. Ziobro żądał przeprosin oraz wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny.
Chodziło o komentarz jakiego udzielił Stankiewicz portalowi Newsweek.pl. Dotyczył on artykułu Wojciecha Czuchnowskiego "Dziennikarze na celowniku służb specjalnych", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej". Z jego treści wynikało, że Stankiewicz był jednym z dziesięciu dziennikarzy, których billingi za rządów PiS sprawdzały ABW, CBA i policja. W komentarzu Stankiewicz powiedział m.in. : "To jakiś matrix. Ziobro przygotował aferę gruntową, doprowadził do przecieku w tej sprawie, a żródeł przecieku szukał w moim telefonie. To żałosne".
Sąd oddalił pozew Zbigniewa Ziobry. Uznał, że wypowiedź dziennikarza wprawdzie naruszyła dobra osobiste europosła, ale nie była bezprawna. Andrzej Stankiewicz miał bowiem prawo do wyrażenia krytycznego komentarza w zaistniałej sytuacji. Jego słowa mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi.
Zdaniem sądu Andrzej Stankiewicz nie jest autorem artykułu, występuje w nim wyłącznie w roli zwykłego obywatela, więc nie dotyczą go w tym przypadku zapisy art. 12 prawa prasowego (zachowanie szczególnej rzetelności i staranności). Z kolei wydawca realizował prawo społeczeństwa do informowania go w istotnych sprawach.
Zgodnie z wyrokiem Zbigniew Ziobro musi także zwrócić pozwanym ok. 8,1 tys. kosztów procesowych. Wyrok nie jest prawomocny.
CMWP SDP obserwowało proces na prośbę dziennikarza.
PW